Krasiejów podbity.

Krasiejów podbity.

Zwycięstwo na trudnym terenie w Krasiejowie, można śmiało określić mianem zwycięstwa za 6 punktów. Ewentualna porażka, z sąsiadem w tabeli oznaczała by bowiem dla nas utratę dystansu do ligowych średniaków aż na 4 punkty i zadomowienie się w grupie drużyn które o ligowy byt muszą się jeszcze srogo obawiać. Korzystny obrót spraw pozwolił jednak na odskoczenie w bezpieczne rejony tabeli i na dziś dzień już tylko katastrofa może spowodować że nasza drużyna znajdzie się na koniec rundy "pod kreską". Aby jednak nie było tak pięknie, wciąż z punktu widzenia matematycznego zapewnionego IV ligowego bytu nie mamy. Aby mówić o takiej sytuacji, musimy wywalczyć jeszcze minimum 6 punktów, a wówczas zostajemy w lidze nawet w sytuacji gdy zagrożona konkurencja wygra do końca wszystko.

Mecz w Krasiejowie z tamtejszym solidnym KS-em spacerkiem nie był, a "zero z tyłu" w dużej mierze zawdzięczamy fenomenalnie dysponowanemu Tomaszowi Roskoszowi, który oprócz wybronionego karnego, jeszcze w co najmniej dwóch sytuacjach pokazał że nie bez powodu uważany jest za najlepszego "goalkeeper'a" w lidze, a przez wielu także i w województwie. Z przodu natomiast nareszcie dopisało szczęście i to co było do strzelenia, w dużym procencie udało się wykorzystać. Pierwsza bramka to efekt współpracy Churasa i Surmy. Błyskotliwe prostopadłe podanie tego pierwszego, spowodowało że drugi znalazł się w sytuacji 1 na 1 z bramkarzem miejscowych. Ku radości naszej drużyny i kibiców, taką sytuację nareszcie udało się podręcznikowo wykończyć i wyszliśmy na prowadzenie. Sytuacja o tyle istotna że we wcześniejszych kolejkach, podobne były niewytłumaczalnie marnowane. Oby ta powyższa była prognostykiem przełamania w tej materii.

Druga bramka padła po 11-ce podyktowanej po faulu w polu karnym na naszym kapitanie Rudzkim. Tutaj też drużyna i sztab trenerski wyciągnęli wnioski, bo "karnego" egzekwował już nie sam poszkodowany i nieskuteczny ostatnio w tym elemencie Rudzki, a znany z świetnego wykonywania tego elementu Cajzner. Tym samym odbijający się nam wciąż czkawką scenariusz z meczu z Porawiem się nie powtórzył, a my dobijając rywala, już na kwadrans przed końcowym gwizdkiem mogliśmy przymierzać się do zgarnięcia kompletu punktów.

Przed nami jeszcze 6 ligowych kolejek i aby nieco poprawić jak dotychczas słaby obraz wiosennej rundy, należało by w końcówce jeszcze trochę popunktować. Szczególnie warto by "dopieścić" prudnicką publikę, która wiosną na "K7" zwycięstwa biało-niebieskich nie oglądała. Najbliższa okazja na to już w sobotę z solidnym wiosną Skalnikiem. Zadanie niezwykle trudne, ale dlaczego nie?

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości