Chemiczne „Déjà vu”

Chemiczne „Déjà vu”

Za nami ostatnie jesienne starcie w lidze. Organizator rozgrywek, wykazał się niemalże doskonałą intuicją dotycząca pogody, bowiem ostatnia ligowa kolejka była zarazem pierwszą w której to przenikliwy chłód sugerował zgromadzonym na trybunach fanom, że zima tuż tuż. Dziś, spoglądając za okna z trudem wyobrażamy sobie sytuacje w której to musielibyśmy rozgrywać kolejne ligowe spotkania w obecnych warunkach. Szczęśliwie jednak, półmetek ligowych zmagań został osiągnięty, ale zanim ogłosiliśmy ten fakt, drużyna zafundowała nam jeszcze jeden dreszczowiec, który spowodował że o zimnie zapomnieliśmy. Przed rozpoczęciem starcia z kędzierzyńskim Chemikiem, przez wielu fachowców byliśmy określani jako jego faworyt. Zarówno pozycja w tabeli - a co za tym idzie dorobek punktowy, jak i uzyskiwane w ostatnim okresie rezultaty tylko takie prognozy sugerowały. Zaczęło się zgodnie z planem, bowiem od samego początku to Pogoń pokazała kto rozdaje karty i wydawało się że strzelenie kilku bramek to będzie tylko kwestia czasu. Niestety, minuty upływały i mimo naprawdę ładnej dla oka gry, do przerwy bramek się nie doczekaliśmy. Przed rozpoczęciem drugiej odsłony, lekko zaniepokojeni takim obrotem spraw kibice z Prudnika, zaczęli zastanawiać się ( a w wielu przypadkach wręcz uznając to za pewnik ) czy aby po raz kolejny nie „ukłoni się” nam dobrze znany z jesieni scenariusz w stylu Hitchcock'a. Już w kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy, wszelkie wątpliwości co do tej kwestii rozwiał zawodnik rywali Adamus. Mimo przewagi przegrywaliśmy 0-1 i można było w tym momencie odnieść wrażenie że jesteśmy świadkami klasycznego „Déjà vu” w odniesieniu do niedawnego przegranego w podobnych okolicznościach spotkania w Namysłowie. Stracona bramka mocno poirytowała naszych zawodników, co miało przełożenie na dalsze wydarzenia na boisku. Niepotrzebne kartki, tudzież indywidualne niekoniecznie udane próby w świetle nieubłaganie upływającego czasu tylko potęgowały nerwowość. Zupełnie inną taktykę obrali zaś zawodnicy Chemika, którzy za wszelką cenę próbowali wybijać prudniczan z rytmu, czy to taktycznymi faulami, czy ( zwłaszcza w końcówce ) zmianami. Swoje „5 groszy” wtrąciła także kędzierzyńska publika, która niewybrednymi komentarzami i okrzykami próbowała prowokować, szczególnie naszego kapitana. Kiedy wszystko wskazywało na to, że z tego wyjazdu wrócimy z poważnym kacem moralnym, nadeszła 93 minuta … Wówczas to mocno już poirytowany Rudzki, po  przejęciu piłki na około 20 metrze, minął kolejno dwóch próbujących interweniować rywali i z około 10 metra bardzo ładnie strzelił w długi róg. Piłka znalazła się w siatce a arbiter wskazał na środek boiska. Daruje sobie opisywanie tego co w tym momencie działo się na trybunach. Z sytuacji beznadziejnej, w jednej chwili znaleźliśmy się w co najmniej satysfakcjonującej, gdyż chwilę później arbiter zakończył spotkanie a wobec napływających wyników innych spotkań, wiedzieliśmy że zimę spędzimy „na pudle”. Krótko podsumowując – doskonała końcowa lokata w tabeli to na dziś naprawdę duży sukces tej drużyny, trenera oraz klubu. Powtarzający się jesienny scenariusz to niewątpliwie zagadnienie do głębszej analizy, którą to jednak pozostawimy trenerowi. Na dziś nie potrafimy powiedzieć czy będzie nim nadal Dariusz Przybylski czy może ktoś inny. Obecny trener deklarował pomeczowej rozmowie z nami że prawdopodobnie będzie chciał trochę od piłki odpocząć. Wiemy jednak że ostatecznie klamka jeszcze nie zapadła i mamy nadzieję ze jednak da się namówić na dalszą pracę w klubie. Co do Chemika – trzeba docenić że w wyjściowej jedenastce wyszło aż 8 młodzieżowców którym nie można odmówić ambicji i zaangażowania. Sztab chyba jednak „nie odrobił lekcji” gdyż bramkę drużyna straciła w doliczonym czasie gry w którym to Pogoń, śmiertelnie zraniła wcześniej kilku swoich oponentów. Niebawem opublikujemy podsumowanie całej rundy.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości