W IV kolejce Saltex IV Ligi Opolskiej OKS zmierzył się z LZS-em Starowice. Obydwie drużyny przed sezonem dokonały ciekawych wzmocnień i ich aspiracje sięgają wysoko, mimo że tabela tego zupełnie nie pokazuje. Jedno było pewne - przed OKS-em ciężkie spotkanie. I takie właśnie było.
Początek meczu od mocnego uderzenia rozpoczął OKS za sprawą Michała Bieniasa. Jego uderzenie z dystansu nieznacznie minęło bramkę gości. Kilka minut później swoją okazję mieli goście, ale uderzenie Półchłopka przeszło obok bramki. Po tej akcji drużyny spuściły z tonu i nic ciekawego się nie wydarzyło. Grę OKS-u ciągnął kapitan Hober, który dzisiaj robił różnicę. Dopiero w 30 minucie coś się zaczęło dziać.Górskisfaulował zawodnika gości, a Radosław Dembiński strzelił z wolnego w słupek. Po tej sytuacji goście nabrali wiatr w żagle i przejęli inicjatywę. Efektem ich przewagi była sytuacja sam na sam Stencla, który przegrał pojedynek z Kościelnym. W ostatniej minucie pierwszej połowy w dobrej sytuacji znalazł się Półchłopek, ale spudłował z piętnastego metra.
Po wznowieniu gry w drugiej połowie nie działo się kompletnie nic. Zmiana ustawienia OKS-u(Riemanndo środka pola,Świercjako stoper) spowodowała, że drużyna z Olesna zyskała przewagę, ale nic z niej nie wynikało. Indywidualną szarżę strzałem głową nad bramką zakończył Pawelec. W 73 minucie Świerc uderzył głową po rożnym nad bramką. 3 minuty później przed szansą stanął Brzenska, ale jego strzał z 8 metrów obronił bramkarz gości. Zaraz po tym z wolnego uderzał Bienias, lecz jego strzał nieznacznie minął bramkę. W 85 minucie stadion wpadł w euforię. Bienias powalczył z obrońcą gości o piłkę i wystawił ją Hoberowi, który znalazł się przed bramkarzem gości i pewnym uderzeniem dał prowadzenie drużynie z Olesna. Upragnione 3 punkty były tak blisko. Starowice rzuciły wszystko na jedną szalę i nadziewały się na kontry, które niestety nie przyniosły kolejnych bramek dla Olesna. W drugiej minucie doliczonego czasu gry sfaulowany przez Riemanna został Mokrzyckii goście mieli rzut wolny z 40 metrów. Po jego wykonaniu piłka znalazła się w polu karnym gospodarzy i w zamieszaniu najlepiej odnalazł się Sacha, który strzelił nie do obrony.
Jak mogło dojść do tego, że niepilnowany zawodnik gości znalazł się na środku pola karnego i strzelił bramkę? Niestety najgorszy scenariusz się sprawdził. Straciliśmy bramkę i 2 punkty. Dalej jesteśmy na dole tabeli i tracimy do liderującej Stali Brzeg 6 punktów. Nie jest to duża strata, ale na 12 punktów możliwych do zdobycia mamy tylko 4, więc nie jest ciekawie. Już w środę gramy mecz w Pucharze Polski na szczeblu okręgowym, ponownie ze Starowicami. Oby udało nam się wygrać ten mecz i poprawić humory kibicom jak i samym zawodnikom.